Od ponad roku, co rano, słońce oślepia kolejny dzień “dwutygodniowego home office”. Wepchnięci w nową rzeczywistość zmieniliśmy znane zwyczaje i nauczyliśmy się nowych nawyków. Ruszyliśmy do przodu, no bo nie da się przecież ciągle stać w miejscu.
W dniu pisania tego tekstu – późna wiosna 2021 – powoli wracamy do normy. Tylko, że ta norma już zawsze będzie inna. Gorsza? Nie wiem. Ja jestem zdania, że lepsza, ale wymaga to lekkich przygotowań.
Dużo firm na pewno zdecyduje się zatrzymać pracowników na pełnym lub częściowym home office. Innymi słowy – mimo wszystko, jakby na to nie patrzeć – odda im już na stałe sporo odpowiedzialności i kontroli nad tym, jak rozporządzają własnym czasem i obowiązkami.
No to, ten.
Słuchajcie.
Skorzystajmy z tego czasu i kontroli najlepiej jak się da, co?
Piszę cały ten tekst z perspektywy weterana, który na Home Office (w takiej czy innej formie) spędził ostatnie 12 lat 😀 więc jeśli coś z mojego doświadczenia będzie dla Ciebie cenne – bardzo się ucieszę!
O moich lifehackach możecie też posłuchać w bardzo rozbudowanej wersji w najnowszym odcinku podcastu, dostępnym na iTunes, na Spotify, na YouTubie, a także gdziekolwiek indziej. Możecie też kliknąć w guzik poniżej.
Udane Home Office – Krok pierwszy: odpowiednie miejsce do pracy
Jeśli masz możliwość, to koniecznie “pełzaj”. Przemieszczaj się z laptopem z biurka, na stół, na kanapę, na balkon, na pufę, na fotel, znowu na stół, no dobra – znowu na pufę – i może z powrotem na biurko. Jeśli masz charakter cieszący się z małych, nieistotnych, ale dodających kolorytu zmian to pewnie nawet nie muszę Ci tego pisać.
Ale.
Nawet jeśli preferujesz pełzanie – I TAK ZADBAJ O MIEJSCE DO PRACY.
“Gabinet”, na który pewnie nikt nie ma miejsca w domu (ja nie mam :D), więc niech chociaż będzie w formie odpowiedniego kąta, do którego nie wchodzi rozrywka, ale z którego też nie uciekają na zewnątrz żadne zawodowe obowiązki.
Nic gorszego od zorientowania się, że nawet w łóżku czujesz się jak w pracy.
Udane Home Office – Krok drugi: “mądry minimalizm”
Chciałbym być minimalistą, ale zbyt lubię książki, i gry, i szpej larpowy, i gadżety, i figurki, i komiksy, i gry planszowe, i fajne kubki ¯\_(ツ)_/¯
A na serio – pomimo kolekcjonowania kultury (bo kocham!) staram się raczej ograniczać rzeczy, które posiadam. Wydaję pieniądze tylko na pracę i na hobby, reszta zawsze podlega ostrym cięciom. Wierzę jednak, że na pewnych rzeczach nie wolno oszczędzać.
“Znane” odpowiedzi na to pytanie to buty i materac – w jednych spędzamy osiem godzin dziennie, a na drugim spędzamy kolejne osiem godzin dziennie. Ja jednak zawsze wybieram najlepszą ofertę w jeszcze jednej dziedzinie.
Mój telefon zawsze musi mieć nielimitowane smsy, nielimitowane rozmowy i bardzo dużo internetu, bym nawet na moment nie odpadł z ciągłego kontaktu z przyjaciółmi i rodziną.
Co sprowadza mnie do – nie uwierzycie 😀 – wspomnienia o partnerze tego tekstu!
A mianowicie na rynek z mocą huraganu wjechała oferta subskrypcyjna Heyah 01, w której płacicie dwie dychy bez grosza (a za pierwszy miesiąc tylko 1zł) i po prostu macie wszystko, czego potrzebujecie. Nielimitowane smsy, nielimitowane rozmowy, 20 GB internetu do przepalenia na memy.
I love it.
I najlepsze? Umowa jest prosta, czytelna, pozbawiona kruczków i “działa”, tak zwyczajnie. Parę kliknięć i podpięcie karty i nagle w postaci mega korzystnego abonamentu macie dostęp do świata i wszystkiego, co kochacie. Bang.
Udane Home Office – Krok trzeci: codzienna lista “rzeczy do zrobienia”
Każdego dnia rano szykuję listę rzeczy do zrobienia na dziś. Przepisuję ją do aplikacji (używam Todoista lub TickTick), chociaż coraz częściej zdarza mi się bazgrać ją na kartce papieru. A potem krok po kroku dzielnie skreślam każde wykonane zadanie. Dzięki temu pod wieczór czuję się dobrze, bo widzę, że to nie był “zmarnowany dzień”.
Udane Home Office – Krok czwarty: aktywnie poprawiana lista “rzeczy do zrobienia”
Peter Drucker w swoich zasadach skutecznego zarządzania zachęca, by dosłownie po każdym “odhaczonym” zadaniu analizować co się dzieje z pozostałymi. Może niektóre zrobiły się same, niechcący, przy okazji? A może warto dziś zrobić coś “z jutra”, bo się rozpędziłaś w konkretnej kategorii zadań? A może czegoś nie zdążysz i im szybciej przesuniesz to na “za tydzień” to tym spokojniej się poczujesz?
Ja takie pytania zadaję sobie odruchowo co 15, co 30 minut. Rocznie oszczędzam dzięki nim przynajmniej 3-4 tygodnie “odzyskanych” dni. Bardziej udane jutro to najpiękniejszy z dostępnych celów.
Udane Home Office – Krok piąty: “ogarnięte głupotki”
Praca to PRACA.
Nieważne, że pracujesz półtora metra od zmywarki, a na balkonie stuka o balustradę ten taki plastikowy dzyngiel od kaptura suszącej się po porannym praniu bluzy. Tak, pracujesz, w domu. Jasne. Ale PRACUJESZ.
Udane Home Office – Krok szósty: twarde planowanie tylko 2/3 czasu
Serio mówię. Życie zawodowe w XXI wieku to pasmo nieskończonych pożarów i permanentnie ratowanej sytuacji, więc staraj się planować tylko 2/3 czasu, który chce poświęcić na pracę. Nie martw się. Brakująca 1/3 znajdzie się szybciutko.
Udane Home Office – Krok siódmy: zrobienie tak, by nie myśleć o NICZYM nadmiarowym
Postaraj się wszystkie “nie-zawodowe” obowiązki upchnąć tak, by w ciągu tych 8 godzin pracy nie wjeżdżały Ci w uwagę. A jeśli się nie da to chociaż miej przy sobie kartkę papieru i regularnie na niej wynotowuj czym się masz zająć “potem”. No bo nie teraz. Teraz jesteś w pracy.
Absolutnie przerażającą chorobą naszych czasów jest wieczne rozcieńczanie uwagi na miliard rzeczy równolegle. Tak się nie da. Od tego ma się potem dołki, smutki, migreny i podjadanie chipsów. O wiele lepiej żyć tak, by to życie było relatywnie “małe”, proste, pozbawione kruczków.
A wiecie co też jest pozbawione kruczków? 😀
(Musiałem.)
Umowa oferty subskrypcyjnej Heyah 01, moje kochane ziomki. Wystarczy wejść na sklep.heyah.pl, zweryfikować tożsamoć, podpiąć kartę, dostać i aktywować kartę sim i gotowe. Wiecie ile płacicie, wiecie ile dostajecie. Bang.
Udane Home Office – Krok ósmy: planowanie odpoczynku
Wiele osób w trakcie lockdownu odkryło, że potrafi wykonać etatowe obowiązki w trzy (zamiast ośmiu) godzin i potem mogą aż do emocjonalnego upojenia rzeźbić balkonową tuję na podobiznę “Dawida” Michała Anioła.
No, tak.
To nie ja. Ja bez twardych ram “wylewam” sobie pracę na ranki, na wieczory, a nawet na noce. W domu o to łatwo, bo nie ma symbolicznego “gwizdka w fabryce” (albo wyjścia szefa z biura), dzięki któremu całe piętro wychodzi do domu. Jeśli też tak masz to wszystko z Tobą w porządku – każdy ma swoje odpałki – ale trzeba to zaadresować.
Serio mówię. Wpisz sobie w kalendarz kąpiel, spacer, odcinek serialu, granie na komputerze, pogłaskanie alpaki, czy co tam innego kochasz, ale wpisz to sobie w kalendarz na równo osiemnastą i trzymaj się tej godziny jakby od tego miało zależeć Twoje życie.
Bo wiesz co? Takie mentalne trochę zależy.
Udane Home Office – Krok dziewiąty: #wieszcorobic
DWUTYGODNIOWY HOME OFFICE – rok później 🙆🏻♂️ – YouTube
Udane Home Office – Krok dziesiąty: WŁASNE BIURO, BEJBE
Ach, pora na ostatnią poradę. Po świecie fruwa BARDZO dużo porad jak POWINNO się pracować w domu. Olejcie je. Te moje też olejcie, jeśli Wam nie pasują. W życiu trzeba kierować się zarówno sercem jak i skutecznością, ale nigdy nie wolno odwrócić tej kolejności.
Macie ochotę na Home Office pić mrożoną kawę przy pomocy pięciometrowej kablo-słomki zagadkowo sunącej z kuchni aż pod okno? No to hej. Zapraszam.
Chcecie mieć neon, tak jak pani w obrazku na samej górze? Have fun, te ledowe odpowiedniki wcale nie są drogie.
Rozejrzyjcie się dziś wieczorem i “dofajnijcie” sobie biuro. Niech będzie naprawdę o te dwa, pięć, dziesięć, sto oczek fajniejsze niż wczoraj. Kupcie sobie figurkę ukochanej postaci z serialu. Powieście plakat kreskówki z 1986 roku. Pojedźcie do sklepu budowlanego i kupcie parę śrub i deseczek i doróbcie wybajerzoną (choć brzydką) półeczkę na przekąski. Kto Wam zabroni.
Na pewno nie ja.
Wszyscy robimy, co możemy, żeby odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Ja nie wiem co konkretnie robić, by ją oswoić. Ale próbuję każdego dnia. Niektóre rzeczy działają, inne nie.
W efekcie – sercem? – dobrze wiem, co robić.
I Ty?
Ty też #wieszcorobic.
Źródło: https://andrzejtucholski.pl/